wtorek, 24 lipca 2012

Minął rok

Mija pierwszy rok prowadzenia bloga. Nie udostępniłam go na żadnej otwartej przestrzeni, nie chwaliłam się nikomu, ale może czas to zmienić? Pozmieniam ustawienia, pokażę swoje wypociny kilku osobom, może czas najwyższy, żeby ktoś zaczął tu zaglądać? (Oprócz Agafii:) ) Muszę jeszcze poznać kilka trików związanych z publikowaniem różnych rzeczy i hej! do przodu!
Rok temu zaczęliśmy od Czaplinka i w tym roku też go nie zabraknie:

 Czaplinek tradycyjnie rozpoczynamy od powitania - najpierw wspaniałych ludzi, którzy z pasją po raz piąty przygotowali całą imprezę, później witamy wszystkie zwierzęta mieszkające w obejściu :) Zwłaszcza Lucka, gdzieś tam później będzie na zdjęciu.
 Ognisko. Zapach ognia towarzyszy nam przez całe wakacje, z przerwami. Po powrocie do domu czujemy ten zapach we wszystkim. Koty chodzą za nami jak naćpane :)
 Oto powód, dla którego nie przepadamy za grillowaniem :) W sezonie letnim kiełbaski i pieczone mięso wszelkiego rodzaju jest naszym głównym pożywieniem - podczas wyjazdów "1000 lat wstecz". Naprawdę może się znudzić :)
 Chleb własnej roboty. Tym razem niestety nie mój, dzień wcześniej byłam w pracy do 20:00, potem chaotyczne pakowanie, zabrakło czasu i sił na pieczenie.






 Tato, zrób mi badyl... 


 Strzelanie z łuku to zaraz po rowerach i piłce nożnej ulubione zajęcie wakacyjne dzieciaków.
Wspomniany wcześniej Lucek to ten czarny koziołek między owieczkami. 

Rowery cztery

Dołączamy właśnie do grona aktywnych rowerzystów. P. dał się namówić po kilku latach mojego biadolenia, że rower naprawdę potrafi być fajny. Dał sobie kupić rower i ruszyliśmy na nasze pierwsze dłuższe eskapady. Na razie jakieś 3 do 5 kilometrów w jedną stronę, ale jak na najmniejszego W. pedałującego zawzięcie na rowerku o 12 - calowych kółkach i tak uważam, że nieźle.
Ha! Pierwszą nagrodą dla wzmocnienia chęci dzieci była wycieczka do M na lody i po zabawkę. Lody okropne, ale radość dzieci niespotykana.


 To było ostatnie zdjęcie W. na małym rowerku, następnego dnia wsiadł na rower siostry i po prostu pojechał, ku mojemu zdziwieniu. A siostra wsiadła na Wigry 3 i też pojechała. Zapominam, że dzieci rosną. Tak szybko rosną.

Agata zawstydzona, za to Maciek bezwstydny...

Lipcowe ponure deszczowe dni i produkcja piwa...

Pierwsze dwa tygodnie wakacji upłynęły pod znakiem "załatwimy to w wakacje"
P. rozlał do butelek piwko, które zawzięcie bulgotało w piwnicy :) Na efekt tej pracy musimy poczekać jeszcze z miesiąc.



 Te wszechobecne butelki zbierane po piwie i po winie (niedługo też się przydadzą) doprowadzały mnie do szału :)

 Bardzo fajne urządzenie ta kapslownica, wydaje miły dla ucha dźwięk :)

 Chciałam pokazać kolor piwka, ale nocne światło mnie ogranicza, w każdym razie będzie to piwko ciemne, nasze ulubione.
 Maciek jak zwykle nie wiedział co ma myśleć...