czwartek, 31 lipca 2014

A po powrocie...

Na dobry początek koncert Hugh Lauriego, podczas którego nie można było robić zdjęć. Ale nikt nie zabronił fotografować sceny bez muzyków :)
Swoją drogą, koncert przesympatyczny.



Potem inne miłe chwile.


A dzisiaj odpoczynek u naszych zachodnich sąsiadów w Pasewalku. Jakie to ładne miasteczko...


Na ostatnią minutę, jak zawsze przed wyjazdami do skansenów szykujemy się, szykujemy!



Kilogram lawendy, który dzisiaj zdążył do nas dotrzeć to naprawdę duuuużo suszu. 50 woreczków nie pomieściło całego zapasu tego pachnącego cudu anty-molo/komarowego. A nie mam już czasu na szycie kolejnych woreczków.

Góry, nasze ukochane góry...










Nic dodać, nic ująć.

sobota, 26 lipca 2014

Nawet podczas urlopu można tworzyć



Zgodnie z obietnicą są to jedne z ostatnich drobiazgów odkładanych na później, zamówionych, albo z serii "kiedyś zrobię". 
W kolejce czeka jeszcze jakaś serwetka, jeden haft, może bluzka. 
Przenoszę się teraz w rejony drewna, minerałów i jeszcze czegoś, co pokażę z pewnością później.

czwartek, 17 lipca 2014

Myszy, teksty i inne wróżki...


Kwiatki, chyba wcześniej je pokazywałam, ale nie pamiętam :)


Taki drobiazg dla Mamy, wspomniała kiedyś, że ten tekst można wydrukować, albo wyhaftować...


Myszy (były dwie, jedna też zawędrowała do Mamy), ryba, rekin-młot, żółw i wieloryb, a w przygotowaniu syrenka. Takie tam głupoty z nudów.


A w międzyczasie powstaje Cynka Dzwoneczek i pirat. Efekty końcowe pokażę niebawem.

niedziela, 13 lipca 2014

Takie tam robótki w międzyczasie...


To była jedna z robótek zapisanych na dysku i czekających jakiś czas na wykonanie. W sumie haftowanie tego powinno zająć mi najwyżej dwa wieczory, ale jakoś mi ta robótka nie leżała, odkładałam ją i marudziłam. Nie lubię takich prac, na które długo mam ochotę, a w trakcie robótki kompletnie mi się nie podobają. Efekt końcowy w sumie mnie zadowolił, W. powiedział, że ładne są te gile :)