Cały naród szaleje w galeriach handlowych, co nawet widzę przez okno. Miałam dzisiaj przyjemność wejścia do pobliskiej galerii, skąd uciekliśmy zanim dobrze się rozejrzałam. Wpadliśmy tylko do dwóch małych sklepików w celu zakupienia konkretnych rzeczy i uciekliśmy czym prędzej do samochodu. Cały dom wysprzątany-w zeszły weekend sprzątaliśmy w dziwnych zapomnianych kątach, wczoraj tylko ogólne kurze, mycie podłóg itp. Dzisiaj tylko ten chwilowy wypad z domu i kuchnia... upiekłam karkówkę, ugotowałam rosół, upiekłam drożdżówkę, pizzę i jeszcze chleby. Z tego wszystkiego chyba do chlebów dałam za mało albo wcale soli. Chleb wyszedł bleeee... ale trudno, mamy 3 bochenki, które trzeba będzie pochłonąć. Analizowaliśmy dzisiaj co i gdzie w domu ukryć przed zgrabnymi rączkami dwulatka, który wraz ze swoimi rodzicami i dwumiesięczną siostrą przyjedzie do nas nad ranem. Bardzo się cieszę, bo 1,5 roku nie widziałam mojej przyjaciółki, a za dwie godziny ruszają całą ferajną z Wiednia prosto do nas. Dlatego Święta to jeszcze dość odległy temat dla mnie, na razie żyję tą wizytą. Zdjęcia będą :)
Teraz jakieś w kiepskim świetle robione zdjęcia z tego tygodnia, żadnych rewelacji, muszę się bardziej ogarnąć i wtedy obiecuję samej sobie, że zdjęcia będą lepsze.
Ania, serducho jest piękneeeee! Uwielbiam kratkę i kocham ten kształt (tj. podłużne serce). Obiecałam sobie, że też takie stworzę... kiedyś :)
OdpowiedzUsuńDałaś się zrobić w balonika! Serducho i bombki kupione kiedyś w Jysk :) Tylko kalendarz adwentowy wyszedł spod moich rąk. Chętnie wrócę do robótek jak tylko będę miała ku temu czas i nastrój.
OdpowiedzUsuń