środa, 27 listopada 2013

Praca wre...

Elfy, czy inne stworki pomagające Gwiazdorowi mają ręce pełne roboty. Podglądamy zatem postępy w ich pracy ;)


Szyją...


uczą się dziergać na pięciu drutach...


wstają skoro świt...


i znowu szyją...


przymierzają...


i tak w kółko.



Tym samym ogłaszam, że Elfy skończyły swoją pracę. Teraz powstaje obrazek już tylko dla mnie i dla mojej własnej przyjemności, w planie jest następny, wzór już czeka. Skarpetki z kolejnej ciekawej wełenki kupionej w Schwedt powstaną później. List do Mikołaja powolutku staje się coraz krótszy, książki już zamówione, inne drobiazgi zaczynają się chować po kątach :)


sobota, 23 listopada 2013

Schwedt nad Odrą :)

Leniwe sobotnie popołudnie spędziliśmy u naszych sąsiadów.






Takie dni są świetne. Cisza, mało ludzi, samochodów jeszcze mniej, ładna pogoda (jak na listopad), dopisujące humory, brak pośpiechu. Szkoda tylko, że jedno z nas przywiozło do domu gorączkę. Ale warto było, odpoczęliśmy.

piątek, 15 listopada 2013

Aniołek i Tilda.

Zaczęło się od tego, że miś-aniołek miał zniszczone ubranie. Postanowiłam coś tam szybko sklecić. Zrezygnowałam z filcu uznając, że jest nudny, można przecież zrobić coś innego. 


Sukienka powstała szybciutko, miś-aniołek zasiadł obok gotowych słoiczków. Jeszcze nie znalazłam miejsca na te drobiazgi.




Spodobało mi się, uszyłam więc jeszcze sukienkę dla Tildy.



Kieszonki podobają mi się najbardziej.
Teraz szukam jeszcze pomysłu na jakieś ponczo z kapturem, chyba zrobię je z tej szarej wełny... do tego może jakieś getry?

czwartek, 7 listopada 2013

Śniadanko.

Poranna kawka nie jest może tak piękna, jak u Agafii. Może do kaw się nawet nie zalicza, bo to inka. Ale najważniejsze, że do kawki jest dobra książka. Dzisiaj "Inwazja" Robina Cooka. To już n-ta książka tego autora, ale zrobiłam sobie roczną przerwę, bo schematy zaczęły się powtarzać. A jednak takie medyczne zawiłości są ciekawe, więc wróciłam.


Poza tym kwitnie już kaktus bożonarodzeniowy. Koty nie omieszkały przepuścić takiej okazji i "zrzuciły" pierwszy kwiatek.


Po pierwszym śniadaniu czas na drugie :) Ostatnio stałam się wielką fanką blendera. Dzisiaj zmiksowałam kiwi, banana, jabłko ze skórką i dorzuciłam prażony słonecznik.
A włóczka jest zdobyczą z Netto. 100% wełny, 50g - około 195 m. Bardzo miękka. Wrzucam tutaj, bo często słyszę pytanie o wełnę 100%, jak macie czas i potrzebę, to już wiecie gdzie szukać. Jeszcze nie mam pomysłu, co z niej zrobię. Coś mi tam chodzi po głowie... ale najpierw musimy zrobić z dziećmi plakat świąteczny do szkoły i bombkę na konkurs. Pomysł też już mamy :)


Dzisiaj zamierzam skończyć szalik, o którym wspominałam wcześniej. Włóczka ma tylko 10% moheru, ale przy końcu motek kłaczy się, jakby miał więcej. Oto dowód:

sobota, 2 listopada 2013

Cisza.

Za nami smutne święto. Na cmentarzu mnóstwo ludzi. W domu leniwa atmosfera. Dzieciaki siedzą z nosami w książkach, albo oglądają jakieś bajki, ja siedzę w robótkach, P. robi model. A. uczy się szydełkowania. Przyszły weekend zapowiada się podobnie :)