Pokazywanie postów oznaczonych etykietą food. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą food. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 lipca 2015

Dżemy...


Wakacje, prawda? Nie czapiaj się...



Zdjęta szyna i obcięte włosy + ekstra fryzura.


Zrobiłam dzisiaj kilka słoików dżemu agrestowego i wiśniowego.
Jeszcze tylko powidła śliwkowe i dżem z jabłek. Ale chodzi za mną jeszcze chutney pomarańczowo-rabarbarowy. Może za kilka dni...

piątek, 15 maja 2015

Zimny maj

Pogoda nas nie rozpieszcza. Deszcz, burze, słońce, wiatr, ble.
W szkole dzień kultury europejskiej. U córki temat przewodni Włochy. Piekę cantuccini. Pyszne, ledwo dotarły do szkoły. U syna Bułgaria. Piekę chleb zwany słonecznikiem. Przepis stąd :)
Niestety zdjęć nie mam, ale chlebek wyglądał rewelacyjnie, a smakował całkiem, całkiem. Warto powtórzyć.



niedziela, 3 maja 2015

Maj




Majówka pełna była spotkań z dawno nie widzianymi znajomymi. Spędziliśmy przemiły czas w Nowym Browarze - to będzie chyba nasze nowe ulubione miejsce. Zupa cebulowa, piwko, kaszanka, wnętrze, cisza, przestrzeń. Obejrzeliśmy też Starą Rzeźnię - może innym razem nas czymś zachwyci...  


Wróciłam do robótek. Muszę :)

niedziela, 21 grudnia 2014

Ciasteczka


Pierniczki...


i pieprzowe orzeszki gotowe. Choinka czeka na balkonie.


Podczas oglądania "Infiltracji" machnęłam pięć podkładek. Agafia, według wzoru podanego przez Ciebie. Ale jedno spojrzenie na wzór i na Twoje podkładki i widzę, że chyba zmniejszyłaś je o jedno okrążenie :)

poniedziałek, 20 października 2014

OFF...


Jesień kusi nas warzywami, pochłaniamy dynie.


Ostatnio upiekłam patisona w sezamie i kołaczyki kartoflane. Pycha.


A weekend w Szczecinie upłynął nam pod znakiem Food Truck Festival i Design Day.

piątek, 26 września 2014

Wracam do robótek

Wrzesień tak piękny jak w tym roku, to jest to!
Rowery, rowery, rowery. 


Niestety pogoda już zaczęła szwankować, dlatego robótki ręczne wracają do łask.


Biją się o czas wolny z książkami...



W. zarządził jakieś manewry na parapecie...


Na półkach rozsiadają się jesienne drobiazgi..


A awokado wypuszcza łodyżkę. Kolejne trzy pestki moczą się, czekamy, aż pękną.

niedziela, 24 sierpnia 2014

Ciasteczkowo

Zbliża się rok szkolny, zaczyna się bieganie, załatwianie... 
Jednak w całym zamieszaniu znalazłam czas na upieczenie sześciu blach duńskich pieprzowych ciasteczek.





Dzisiejsze przedpołudnie spędziłam  na "Śniadaniu przy Błoniach".
Było bardzo miło i cieszę się, że nareszcie znalazłam czas, żeby się tam wybrać. Szczecin zaczyna żyć właśnie dzięki takim inicjatywom, jak ta. Ruszył również szczeciński rower miejski, kolejny punkt dla nas! 
Poza tym spędziliśmy dwa wieczory z bliskimi nam ludźmi - Agata jest tym wyraźnie zmęczona :) 


Jutro dzień pod znakiem prasowania, ot takie przyziemne obowiązki :)
W następnym poście pokażę może mój wstęp do dioramek?
Czy może miałam jeszcze coś pokazać, a zapomniałam? Hmmm...

wtorek, 24 czerwca 2014

Los pomidor i ptasie łzy...


Rano koktajl z nektarynki i gruszki. Do tego chlebek własnej roboty ze słonecznikiem, siemieniem lnianym i otrębami.


Potem rzut oka na pomidorki. Kto ma tak ładny widok z okna jak my? ;) 


Na koniec zabieganego dnia haftuję ptaszki.

niedziela, 22 czerwca 2014

Noc Kupały

Jak co roku Sobótkę spędziliśmy na Zamku. Była to chyba najlepsza Noc Kupały na jakiej byliśmy.


Najpierw były pracochłonne przygotowania, pieczenie chlebów, szycie nowych ciuchów dla za szybko rosnących dzieci, szlifowanie poroża itp. itd...


Później same przyjemności :) Impreza bardzo udana, chociaż pogoda dała nam się mocno we znaki. Dziękujemy Kasi i Tomkowi, Karolinie z Jurkiem i dziećmi, Piotrkowi z rodzinką, Marcie z ferajną, Sylwii, Wiktorii z Mamą, Marysi i Miriam z Tatą, Zosi i Kasi z rodzicami i jeszcze wszystkim innym, o których zapomniałam, a którzy nie przestraszyli się pogody i przyszli odwiedzić nasze stoisko. Zosi z Antkiem :) Doceniamy to.


Dziecko moje, pokaż mi źrenice! 
Spokojnie, to tylko atropina.


W tym roku nowością był pokaz tatuażysty z Torgelow. Uwielbiam naszych zachodnich sąsiadów za specyficzne podejście do odtwórstwa. 
Podsumowując: kto nie był, ten trąba.

sobota, 14 czerwca 2014

Dni Morza

Tak naprawdę ostatni tydzień był bardzo intensywny, jak każdy ostatnio. Zaczął się od rozgrywek sportowych rodzice kontra dzieci. Potem były przedstawienia, zaległe dni Mamy i Taty w szkole. 


A dzisiejszy dzień zaczął się tak:


Nie, nie pomyliłam się, zdjęcie jest prawidłowo odwrócone. Taki widok zobaczyłam nad sobą otwierając rano oczy.


Potem był czas na kawkę w nowym miejscu... zdania co do miejsca podzielone... czysto, schludnie, nowocześnie, jasno, ale mamrocząca obsługa... nie napiszę, gdzie byliśmy :)


W czasie, kiedy my spędziliśmy czas na czytaniu/wędrowaniu po okolicach, A. robiła lizaki na urodzinach koleżanki. 


Tytułowe Dni Morza zaczęliśmy od odwiedzenia szczecińskiej Wenecji.


Głównym celem był Sztandart, który odpłynął, zanim do niego doszliśmy. Co roku nie mamy do niego szczęścia, albo jest za ciemno, albo odpływa... a jest taki ładny.


Powrót przez zabudowę fabryczną. Kto i kiedy zabierze się za to miejsce?

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Dzieje się...

Czerwiec miał być intensywny - i jest. Tydzień upłynął pod tytułem wycieczki do Ustki. A. wróciła bardzo zadowolona. W domu zapanowały w tym czasie ośmiorniczki oraz kaszanki, na które A. nie może patrzeć, nie mówiąc o jedzeniu. Ja zresztą też. 


Uszyłam sobie lnianą sukienkę. Oczywiście na wyjazdy. Mama skroiła ją idealnie, więc szycie było przyjemnością. Jeszcze tylko dwie pary portek i przerobienie dwóch koszul.


 Zwieńczeniem tygodnia było V Święto Cykliczne.


Przyjechałam na imprezę z grupą z Gartz.


Pogoda była wściekle upalna. Cieszę się, że dzieciaki nie pojechały ze mną, a dziwię się rodzicom, którzy zabrali maleństwa na taki morderczy przejazd. Żar z nieba, masa rowerzystów bez wody, bez czapki chociaż. 



Wracałam krótszą drogą, nareszcie miałam czas zatrzymać się i obejrzeć kilka kątów. Moje nogi nie są szczęśliwe, wychodzi brak czasu na rower oraz działające zaledwie dwie przerzutki. Ale jestem twarda, pedałowałam przez 7 godzin.


wtorek, 29 kwietnia 2014

Majówka w kwietniu


Majówkę można sobie zorganizować nawet pod oknem, pod bzem. Ważne, żeby była dobra książka, jabłko do przegryzienia i słońce.

środa, 19 marca 2014

Eksperymenty

Weekend spędziliśmy wybuchowo.
Przejechaliśmy jakieś 650 km, świętowaliśmy 81 urodziny Prababci, zwiedziliśmy Centrum Eksperymentu w Gdyni, W. zaliczył jelitówkę...
Naładowaliśmy się pozytywną energią (dosłownie i w przenośni), pośmialiśmy się i posmuciliśmy, zostaliśmy na moment rodzicami 15-latki ;P i generalnie rzecz ujmując jesteśmy wykończeni. Warto było to przeżyć.



Każdy znalazł coś dla siebie, ale chyba wszystkich urzekły ciecze i ich zachowanie w różnych stanach.


Na deserek ostatni eksperyment stąd. Co prawda dla moich miłośników serników i jabłeczników ciasto z sodą i cynamonem zawsze jest ciastem piernikopodobnym, ale generalnie przepis udany. Polecam, kiedy mają się pojawić niespodziewani goście. Robi się samo z produktów, które zawsze są w domu.