czwartek, 7 listopada 2013

Śniadanko.

Poranna kawka nie jest może tak piękna, jak u Agafii. Może do kaw się nawet nie zalicza, bo to inka. Ale najważniejsze, że do kawki jest dobra książka. Dzisiaj "Inwazja" Robina Cooka. To już n-ta książka tego autora, ale zrobiłam sobie roczną przerwę, bo schematy zaczęły się powtarzać. A jednak takie medyczne zawiłości są ciekawe, więc wróciłam.


Poza tym kwitnie już kaktus bożonarodzeniowy. Koty nie omieszkały przepuścić takiej okazji i "zrzuciły" pierwszy kwiatek.


Po pierwszym śniadaniu czas na drugie :) Ostatnio stałam się wielką fanką blendera. Dzisiaj zmiksowałam kiwi, banana, jabłko ze skórką i dorzuciłam prażony słonecznik.
A włóczka jest zdobyczą z Netto. 100% wełny, 50g - około 195 m. Bardzo miękka. Wrzucam tutaj, bo często słyszę pytanie o wełnę 100%, jak macie czas i potrzebę, to już wiecie gdzie szukać. Jeszcze nie mam pomysłu, co z niej zrobię. Coś mi tam chodzi po głowie... ale najpierw musimy zrobić z dziećmi plakat świąteczny do szkoły i bombkę na konkurs. Pomysł też już mamy :)


Dzisiaj zamierzam skończyć szalik, o którym wspominałam wcześniej. Włóczka ma tylko 10% moheru, ale przy końcu motek kłaczy się, jakby miał więcej. Oto dowód:

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz