Tak, tak, coś tam ciągle robię. Wydziergałam na szydełku dwa bereciki dla Matildy. Jadą właśnie jako spóźniony prezent razem z laurkami od dzieciaków i bluzeczką maleńkiej baletnicy aż do Wiednia.
Dla siebie natomiast dłubię na drutach szalik. Moherowy. Jak mgiełka. Robiłam już szal z tej wełny dla mojej Babci.
Teraz czas na mnie.
Dobranoc!
Zapisuję się na listę chętnych na wzór takiego beretu :)
OdpowiedzUsuńMoher rewelacyjny. Właśnie dziś podziwiałam moherowy sweter, lekki jak mgiełka :)
OdpowiedzUsuńCarolina, mówisz i masz. Wysłałam Ci już na pocztę :) Agafia, ponoć ten moher jest bardzo ciepły, ale to jest robótka dla wytrwałych, pamiętasz, jak robiłam poprzedni? Dziubałam i dziubałam, a wyglądało, jakbym stała w miejscu.
OdpowiedzUsuńProszę o kontakt pod adresem kontakt@blog-media.pl
OdpowiedzUsuńChciałabym przedstawić możliwość współpracy
pozdrawiam serdecznie
Magdalena