Dzięki uprzejmości naszych znajomych pojechaliśmy na bezdzietną wycieczkę do naszych zachodnich sąsiadów. Zwiedziliśmy przemiłe miasteczko, zrobiliśmy sobie popas w lesie i oprócz bólu głowy przywieźliśmy fajne wspomnienia spokojnego popołudnia.
Autor tej pracy mi umknął, ale tytuł bodajże "Mongolski ojciec".
"Duża stojąca Afrykanka", autor: Gerhard Geyer.
"Erdkugel" Axel i Cornelia Schulz.
"Fries der Mutter", Hans-Peter Goettsche.
To mi się podoba - odnowiony domek, ale ściana spięta klamrami pozostawiona w spokoju. Widać, że nowy właściciel ma szacunek do historii swojego domu.
A na koniec taki oto bonusik:
A wyjazd bezdzietny rozumiem, że z racji Waszego "święta"? Ja też już wkrótce będę miała takie święto :)
OdpowiedzUsuńZ racji naszego święta będziemy mieli imprezowy kolejny weekend, teraz po prostu dzieci były u dziadków :) A Wy na takie święto poczekacie jeszcze 11 lat :))))
OdpowiedzUsuń