Chyba nadszedł czas, żeby skończyć z tym blogiem. Niemal nikt tutaj nie zagląda, ja również :)
Częściowo będę się udzielała tutaj, być może czasem wrócę z jakąś krótką relacją z ciekawego wydarzenia. Zobaczymy.
Na pożegnanie kilka migawek z września.
(Zdjęć nie poprawiałam, niektóre z komórki, łapu capu, ale co tam).
Końcówka sezonu to czas poprawek, reperowania i konserwacji sprzętu, dorabiania uchwytów i innych cudaków do nowych sprzętów i takie tam...
Wrzesień to również czas kumkwatów, zupy dyniowej, ciast dyniowych, dżemu dyniowego i dyni w occie. Dynia rządzi.
Pogoda nas rozpieszcza, więc jeszcze rower, ogniska, park linowy, spacery i co tam jeszcze...
Koty już czują zbliżającą się zimę. Koty trzeba przytulać, pogłaskać kiedy wrzeszczą, przykryć i nie budzić. Zimno im.
W tym zabieganym miesiącu między Norwegią, Zieloną Szkołą, basenem, Nocą naukowców i zbliżającym się Paprykarzem znalazł się czas nawet na Krwawy Księżyc. Efekt-worki pod oczami, ale co tam, następny taki widok za 18 lat :)