Jak to zwykle bywa, czas na podsumowanie. Nie, publicznie tego nie zrobię :) Życzę wszystkim, żeby następny rok nie był gorszy. I tyle.
Po powrocie z pracy było za późno i za ciemno, żeby zrobić zdjęcie prawdziwego igloo, które do rana zdążyło lekko podupaść.
Odwiedziliśmy jarmark - za rok może i moje prace tam znajdziecie? Na razie wspomnienie zwierzątek okupujących szopkę.
Prezenty. Raczej udane :) Największą popularnością u A. cieszyła się lalka. I książki. Tak, ta lalka, którą niedawno tutaj pokazywałam. W. oczywiście najbardziej cieszył się ze Star Wars'ów. I książek. I gier.
Pierwszy dzień Świąt upłynął W. na odkopywaniu Smilodona z gipsu, natomiast drugi dzień był dniem malowania aniołków. Dzisiaj natomiast cała trójka budowała Tower Bridge. Zdjęcia Smilodona i Tower wkrótce.
Aniołeczek pierwszy wyszedł spod pędzla W., natomiast drugi, chyba taki trochę jak DracuLaura spod pędzla A.