Oczywiście czerwiec nie byłby czerwcem, gdyby nie Noc Kupały! Spędziliśmy ją już po raz szósty na Zamku, we wczesnośredniowiecznej scenerii. Było jak zwykle bardzo miło, spokojnie, bez pośpiechu (nie mam pojęcia jak radzę sobie cały dzień bez zegarka). Córka lepiła w glinie, tańczyła przy akompaniamencie Percivala, syn biegał z tarczą i toporem, odwiedziło nas mnóstwo znajomych. Sprzedaliśmy trochę chleba, zawieszek i bransoletek, podsumowując-było super. A na migawce "Baby szczęścia" wykonane przez naszą znajomą:
Gdyby ktoś pytał: to jest igielniczka. Czy ktoś tu zagląda???
Piszę tego posta w otoczeniu wiernych kotów. Agatka śpi pod biurkiem, jeszcze nie zdecydowała, czy leżeć na podłodze, czy na poduszce, co chwilę zmienia zdanie, Maciek natomiast ogrzewa mi nerki, dlatego zdjęcie "jakieś takieś", ciężko uchwycić coś za sobą ;)
Ja zaglądam i jestem pod wrażeniem zdolności A. pewnie po Chrzestnej :P
OdpowiedzUsuń