Nie wierzyłam, że zakwitną, a jednak sprawiły mi miłą niespodziankę.
Takie cuda znaleźliśmy wspinając się na górkę z sankami.
Agacie oczywiście bardzo smakują.
Zrobiłam kolejne cztery serwetki, planuję zrobić jeszcze ze dwie. W kolejce czekają już zielone dodatki wiosenno-świąteczne.
Na koniec dekoracje z dziecięcego pokoju.
Fajne kwiatki - mi nigdy tak nie kwitły, chyba światło u nas za mało, ale drzewka szczęścia rosną :) jeszcze trochę je potrzymam, bo nie mam pewności do ich korzonków, ale wyglądają dobrze i niedługo dostaniesz:) Amber takie patyki też chętnie zjada :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie ciekawie i... tak rodzinnie! :)
Pozdrawiam serdecznie! Mamę też!
P.S. Co to za kwiatek te na pierwszym planie?
Jolu, dziękuję, za pozdrowienia również:) Ten kwiatek to jest kaktus "Bożonarodzeniowy", schlumbergera. Kwiatki bywają białe, czerwone, nawet żółte. Jest bardzo efektowny, ale też trudny do wyhodowania.
OdpowiedzUsuńTrudny? A u nas rośnie. Mnie najbardziej zachwyca cudo z drugiego zdjęcia.
OdpowiedzUsuń