Właściwie dzisiaj miał być dzień prania, prasowania, kończenia robótek świątecznych i pieczenia drugiej porcji pierników. Niestety poranne zerwanie się z łóżka zakończyło się zerwaniem jakiegoś dziadostwa trzymającego mój kręgosłup. Leżę. Pranie wstawiłam,ale o prasowaniu chyba muszę zapomnieć. Robótki odpadają. Ale przecież nie potrafię leżeć bezczynnie, więc chociaż napiszę ten post.
Pierniczki piekliśmy według tego przepisu. Kolor i smak mają idealny.
Kochana Agata czuwa przy mnie. I tak muszę zaraz wstać, przede mną jeszcze bigos, obiad, zakupy, niemiecki, trening, lekcje z dziećmi...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz