Na początek koszula.
Uszyłam sama, pod okiem Mamy. Krajkę przyszywałam ręcznie. Krajki nie robiłam sama, chociaż mam rozpisany ten wzór, ale nigdy nie chciało mi się za niego zabierać.
Ten tydzień upłynie nam pod tytułem: "Jak rozwieźć i pozbierać całą rodzinę rozmieszczoną w różnych miejscach i zaczynającą/kończącą zajęcia w różnych godzinach za pomocą jednego samochodu". Drugi rozbiłam, własnoręcznie. Pierwszy raz w ciągu 17 lat jeżdżenia samochodem. Całe szczęście, że wszyscy jesteśmy cali, Mama się poturbowała, ale skończyło się tylko siniakiem. Jestem wściekła na siebie i szkoda mi słów, dlatego kończę.
Maciek czuje się chyba podobnie, jak ja.
Ale, że jak rozbiłaś?! :( Dobrze, że żyjecie!
OdpowiedzUsuńKiedyś musi być pierwszy raz. U mnie po 16 latach jazdy. Jesteśmy cali, Mama też dochodzi do siebie. Samochód jest w naprawie, ale to trochę potrwa. Koniec pieśni :)
OdpowiedzUsuń