niedziela, 25 sierpnia 2013

Lubieszyn.

Dzisiaj na drugie śniadanie pojechaliśmy do naszych zachodnich sąsiadów.
Przez okoliczne wioski i wioseczki, powolutku, jakieś 14 czy 15 kilometrów w jedną stronę.

Today we rode to eat our second breakfast in the land of our neighbours. We were riding slowly 14-15 km one way through the villages. 



Jeden słupek graniczny, drugi i jak to powiedział P. "ziemia niczyja".

One border post, another one, and like P. said "nobody's land".


Planowaliśmy pokonać tę trasę w obie strony w jakieś 4-5 godzin. Zajęło nam to faktycznie 3,5 godziny. W drodze powrotnej mieliśmy cały czas wiatr w oczy. Moja porażająca ilość przerzutek w liczbie 3 i moje olbrzymie mięśnie nóg dały radę. Mam już plan na następną wycieczkę, ale nie wiem, kiedy to nastąpi, bo z dziećmi to jeszcze za daleko :) 

We planned to do this route both ways in 4-5 hours. Actually it took us 3.5 hrs. On our way back home there was a wind blowing in our direction. My incredible amount of gears (3) and my huge leg muscles did their best, and I made it. I have a plan for another ride, but I don't know when it is going to happen. For children the distance is too huge.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz