Weekend drugi.
Oczywiście do ostatniej chwili trwały gorączkowe przygotowania, tutaj na przykład powstaje lampion.
Czy ktoś z Was widział kiedyś pięciolistną koniczynę? My tak! Czterolistne to już przeżytek! Teraz rządzą pięciolistne! To musi oznaczać początek zmian na lepsze.
Słowianie z Ukranenlandu nadpływają! A. tylko się przygląda, natomiast W. stwierdził, że może lepiej się schować?
Na szczęście zawrócili i zaatakowali inny pomost.
Odtwórcy bardzo upodobali sobie w tym roku kąpiele. Turyści nie byli zaskoczeni, chyba nagość po tej stronie granicy nie jest niczym gorszącym :)
Muzycy jak zwykle dopisali.
W tym skansenie zachwyca nas zawsze spokój. Cisza. Brak pośpiechu. Sielanka.
Jest czas na strzelanie z łuku, na siedzenie na pomoście, na gapienie się w niebo, z którego co roku spadają gwiazdy.
Na koniec odlatujące ptaszki. Czyżby lato naprawdę się kończyło?
Aniu :) Ale fajnie! Bardzo mi się podobają Twoje fotki i opowieści, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńA! I ta głowa konia Racimira jest super! :)
Dziękuję Jolu! Czasem odnoszę wrażenie, że tylko Ty tutaj zaglądasz ;P Ale piszę nadal, może jeszcze kogoś to zainteresuje? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa też zaglądam :P
OdpowiedzUsuńLato jeszcze będzie trwało ponad miesiąc! Więc nie kracz proszę ;)Zdjęcie odlatujących ptaków jest świetne.