Tak jak w tytule posta. Pozbywam się zgromadzonych zapasów. Dwie szpule syntetycznej nici przekształciły się w koszyczki. Na co? Jeszcze nie wiem, ale na pewno znajdą zastosowanie. Nitkę łączę z drucikiem biżuteryjnym, dzięki temu są trochę stabilniejsze.
Następne w kolejce czekają podkoszulki - przerobię je na Zpagetti, a z niego zrobię nie wiem jeszcze co.
Potem wyhaftuję dwie obiecane rzeczy, zrobię serwetkę z okropnej różowej bawełny, która za długo leży w koszyku - właśnie pomyślałam, żeby ją potem przefarbować...
dalej ciuchy na wyjazdy wczesne, dzieciaki z wszystkiego powyrastały,
poszewki na dwie poduchy, etui na druty i szydełka i na samym końcu usiądę do pięciu drutów i nauczę się robić skarpety. Ha! Plan jest. Pewnie kolejność się zmieni, ale to nieistotne.
Dwie prace dostały ramki i już się ładnie prezentują. Dwie kolejne czekają na ramki.
Mimo spadku formy (przez niepogodę) przekopałam właśnie i uporządkowałam dwie szafy, kilka pudeł, szuflad itp. Jeszcze planuję zreorganizować cztery regały z książkami. I pawlacz...
Wiem, strasznie chaotyczny ten post :)